środa, 27 czerwca 2012

ROZDZIAŁ XXVIII - "Życie to durna telenowela..."

* Z perspektywy Klaudii *

Mimo, że Zayn był obok i trzymał mnie za ręke, poczułam jak mdleję. Poczułam, ale to nie była prawda, bo niestety dalej stałam na tej przeklętej podłodze jakbym wrosła w ziemie. Gdyby mnie zabrali do szpitala, ułatwiliby mi sprawę i może nie musiałabym spotykać znowu tego olbrzymiego faceta, niejakiego Alexa.
- Hej, przecież nie idziemy na skazanie - zaśmiał się mulat.
Czyżby.?
Nie zdąrzyłam odpowiedzieć, pociągnął mnie i ruszyliśmy korytarzem. Pełno drzwi. Pełno wszystkiego, roślin, foteli, obrazów, płyt okrytych złotem. Wszystko co powinno być całkiem normalne, przyprawiało mnie o zawrót głowy. Chyba mój ukochany to wyczuł, bo stanęliśmy, spojrzał mi w oczy i mnie przytulił. Cudowny, uzdrawiający dotyk. Czy ja wogóle miałam prawo o takiej gwieździe myśleć "Mój ukochany"?
- Cześć Alex, przyprowadziłem ją - powiedział Zayn, gdy tylko znaleźliśmy się w jakimś mniejszym pomieszczeniu. Z ogromną maszynerią i wielkim lustrem. Czarny fotel obrócił się i zobaczyłam go. Powinno mi się zrobić niedobrze, powinnam wymiotować na widok tego faceta, ale nic takiego się nie działo. Uśmiechał się do mnie szeroko.
- No w końcu. Miło Was widzieć - powiedział donośnym głosem, co zabrzmiało jakbym cofnęła się o 10 lat i znalazła się na dywaniku u dyrektora. Alex w końcu też był dyrektorem, ale to było co innego. Czułam jakby wzrokiem chciał mnie pocieszyć i przytulić, w każdym bądź razie, jego oczy, w przeciwieństwie do jego głosu, napewno cieszyły się na nasz widok.
- To co? Pokażemy Klaudii co przygotowaliśmy na dziś? - zapytał Zayn, cmoknął mnie w czoło i puścił moją ręke. Wszystko stało się tak błyskawicznie. Chłopak zniknął za jakimiś drzwiami, światło w pokoju przygasło, melodia wcześniej dobiegająca z głośników ucichła. Jedyne co ledwo widziałam to migające światełka na konsoli.
- Patrz - usłyszałam. Inny ton głosu Alexa niż przedtem.
Nagle jakby zamiast lustra pojawiło się jedynie szkło i ujrzałam Zayna, Harrego, Louisa, Nialla, Liama. Stali przy pięciu topornych mikrofonach. Obok siedział Paul na swojej perkusji, a dalej stało dwóch chłopaków z gitarami, i jakaś dziewczyna przy keybordzie. Widok świetny, wręcz nie wiarygodny. Byłam w prawdziwym studiu nagraniowym!
Alex ponaciskał jakieś przełączniki, a gdy zapaliła się czerwona lampka nad oknem, zawołał, że można zaczynać. Zayn uniósł ręke do góry, na znak że wie co robić.
Patrzyłam.


Do moich uszu zaczęła dolatywać świetna melodia, potem słowa. Słowa wyrażały ból, tęsknotę, smutek. Na twarzy każdego z nich wyczytywałam czułość, zaangażowanie. Miłość, cholernie dużo cholernej miłości. To pasowało. Idealny obrazek, brytyjskiego boysbandu.

- To było...
- Dobre. Louis to napisał - dokończył Alex przyglądając się mojej zaskoczonej minie. Czułam jak prześwietla mnie na wylot. - Idź do nich.
Nie czekałam na większą zachęte. Olałam Alexa i wbiegłam za drzwi. Rzuciłam się Zaynowi na szyję i uśmiechnęłam się do każdego szeroko. Przez chwilę miałam przed oczami wspomnienie pocałunku. Mojego i Harrego. Czy on też czasem o tym myślał?
- Nie ważne - wyrwało mi się i wszyscy na mnie dziwnie spojrzeli - nie ważne, że ta piosenka mówi o bólu, jest genialna.
Uf, wybrnęłam.
- Autorstwa Lou - Harry objął chłopaka i poklepał po plecach. - Nie wiem co go napadło, aby takie smutki pisać, ale wyszło mu świetnie.

* Oczami Louisa *

Wyszliśmy z wytwórni, Klaudia jeszcze chwile porozmawiała z Alexem i ruszyliśmy w strone hotelu. Swoją drogą, Alex dziwnie się przy niej zachowywał. Był inny niż przy nas, starał się robić lepsze wrażenie. Patrzył jej w oczy jakby robił to wieczność temu. Miał charakterystyczną postawe, podobnie jak ona. Gdy stali, wyglądali troche zabawnie, mieli taki sam kolor oczu. Brązowe tęczówki, wyrażające tęsknote, ale równocześnie samowystarczalność. To było dziwne.
Na szczęście po drodze do hotelu, nie spotkaliśmy wielu fanek, więc szybko dotarliśmy na miejsce. Nikt z przyjaciół nie zauważył, że prawie się nie odzywałem. Prędko nie wróci mi humor, więc w końcu zaczną wypytywać. Trzeba wymyślić dobrą wymówkę.
- Ooo hej! - usłyszałem głos. Poznałbym go wszędzie. Karolina.
- Cześć - no oczywiście, zapomniałem o nim. Paul podszedł i objął dziewczynę w pasie. Była troche zdezorientowana, ale się nie cofnęła. Przeklęty Paul.

Wszyscy się rozeszli po hotelu, więc postanowiłem pójść do barku. Jakaś dziewczyna zajęła poprzednie miejsce Asi. W sumie to dobrze, bo teraz więcej czasu ma dla nas. Dla nich. Dla Harrego. Słyszałem jak w nocy przez sen, powiedziała że go kocha.
- Życie to durna telenowela - zacząłem zwierzać się już po pierwszym drinku. - No wiesz, przyjaciele oszukują, kradną miłość Twojego całego życia, a Ty nie możesz nic z tym zrobić. Stoisz i się patrzysz, udajesz uśmiech.
Potem wypływały ze mnie zdania coraz prywatniejsze. Opowiadałem o wszystkim, a dziewczyna słuchała. Gdy zacząłem bełkotać, położyłą swoją dłoń na mojej. Poczułem przypływ dobrej energii. To było fajne, chciałem więcej. Wychyliłem się do niej i dotknąłem dłonią jej policzka. Nie cofnęła się, objęła moją twarz i pocałowała mnie. Ledwo przeskoczyłem bar i już znalazłem się przy jej ciele. Było gorące, płynęła od niej dobra energia. Potrzebowałem jej. Nasze usta złączyły się, a moje dłonie wylądowały na jej biodrach. Potem na udach i pod sukienką...

My time 11.

Cholera. Czuje jakbym właśnie wstała z kacem po dobrej imprezie. A ja tylko sobie grzecznie usnęłam, podczas czytania książki. Zmęcznie wzięło w górę noi wylądowałam w świecie sennych fantazji, marzeń, koszmarów. Moja głowa ostatnio jest pełna wszystkiego kiedy się budzę. Moje sny są nieprzewidywalne i beznadziejne. Rządzi w nich chaos, którego się obawiam. I wydaje mi się, że nie powinnam wszystkiego mówić na głos.
Idę malować paznokcie!

wtorek, 26 czerwca 2012

My time 10.

Były czasy, gdy złapałabym za Ciebie granat, dała sobie uciąć ręke. Skoczyłabym pod pociąg, skoczyła z mostu. Ale się obudziłam. A dzisiaj wiem, że uśmiechniesz się do mnie, a potem zerwiesz hamulce w moim samochodzie. Myślę, że jesteś moim największym błędem. Zbyt długo rzucałeś kamienie w moją ścianę, która jest ze szkła. Teraz gdy ostatnie drzwi zostały zamknięte, nie zamierzam kręcić się w pobliżu, nie mam czasu aby patrzeć za siebie, więc proszę abyś zniknął z mojej przyszłości.
Nikt nie zapisuje chorych myśli z wyjątkiem mnie.
Siemaneeeeczko mordeczko.

ROZDZIAŁ XXVII - "Gdzie jedziemy...?"

* Oczami Klaudii *


Gdy się obudziłam salon był pełen, a później zostałam w nim sama z Zaynem. Oparłam głowę o kanape, popatrzyłam na biały sufit i westchnęłam głęboko, jakbym chciała zrekompensować sobie każdą chwile, gdy trudno mi było oddychać. Każdą chwile, gdy chciałam zapomnieć o tym miejscu, o nim.
- Witam Pani Malik - usłyszałam i poczułam łaskoczące pocałunki na swojej szyji. Uległam tej pieszczocie, wplotłam dłonie we włosy chłopaka.
- Ładnie to brzmi - zaśmiałam się.
- Ładnie - zgodził się i pomógł mi wstać. - A teraz zbierajmy się, chce Cie gdzieś zabrać.
Poszłam do siebie, wzięłam prysznic, ubrałam się. Gdy tylko wyszliśmy, wokół nas pojawiło się mnóstwo kamer. Cały hotel otoczony był paparazzi i piszczącymi nastolatkami. Niektóre z nich były w moim wieku, wtedy znowu zrobiło mi się głupio. Jestem nikim ważnym, a mam takie szczęście! Gdy byłam przy Zaynie, nie przejmowałam się nawet tłumem ludzi, z których połowa mnie zapewne nie nawidziła.
Odstawiliśmy mały teatr, który dla nas był całkowicie naturalny. On mnie trochę połaskotał, ja pokazałam mu język, dał mi buziaka na przeprosiny, przytuliliśmy się, pomachaliśmy wszystkim, a gdy wsiadaliśmy do samochodu powiedział z uśmiechem - Ona jest moja.
- A masz paragon? - zaśmiałam się między pocałunkami. - Gdzie jedziemy?
- Zobaczysz.
Pomógł mi wysiąść z samochodu. Znowu znajdowaliśmy się w środku wielkiego zamieszania. Jakieś piszczące dziewczyny szarpały mają koszulke, ale przestały gdy Zayn zrobił sobie z nimi zdjęcie. Szybko weszliśmy do wnętrza wielkiego budynku. Rozejrzałam się, a w oczy rzucił mi się ogromny napis wygrawerowany na ścianie. "ALEX FOSHER - From The Beginning Studio."
- Cholera, zupełnie zapomniałam.

* Z perspektywy Karoliny *

Przechodziłam obok kościoła. Pomyślałam, że to wszystko nie ma wytłumaczenia i nawet godzinne rozprawy tam w środku, nic nie dadzą. Bo nie ma religii, która tłumaczyła to zachowanie. Albo poprostu obawiałam się tego, czego nie potrafiłam zrozumieć. Nie wystarczy przeprosić, aby potem wszystko było dobrze. Co Louis sobie wyobrażał? Paul jest inny, a to co się stało na urodzinach wczoraj, było jednorazowe. Nie chciałam być z żadnym z nich. Przynajmniej narazie.
- Prawda? - wyrwała mnie z zamyślenia Annie.
- Jasne.
Narazie mogę kochać ją i dziewczyny.

poniedziałek, 25 czerwca 2012

ROZDZIAŁ XXVI - "Ale ona tylko spała..."

* Z perspektywy Sylwii *

Obudziłam się, ale nie otwierałam oczu. Napawałam się myślą, że Niall znowu jest przy mnie. Leży obok i obejmuje mnie ramieniem. Uzależniłam się i teraz miałam powód by oddychać. Zrozumiałam, że przez ten cały czas gdy go nie było, robiłam wszystko by wmówić sobie że go nie potrzebuje. A to nie była prawda, potrzebowałam go bardziej, niż Klaudia Zayna. Bo ona jest bardziej niezależna, potrafiła sobie wytłumaczyć, że takie jest życie. A ja nie.
Życie jest głupie, gdy nie ma się kogo kochać. Jest cierpieniem gdy się kogoś kocha, a tej osoby akurat nie ma. Ale ja mam kogo kochać.

Otworzyłam oczy.
- Myślałam, że śpisz - powiedziałam, gdy błękitne oczy wpatrywały się w moje. Blondyn podsunął się do mnie i myślałam, że zacznie mnie całować, ale on tylko cmoknął mnie w czoło. To było urocze i delikatne, uśmiechnęłam się.
- Mógłbym codziennie się tak budzić - szepnął i wtulił się w moje włosy.
- Nie kłam, wyglądam strasznie.
- Strasznie ładnie. Mmm... Budzić się i czuć Twój zapach, Twoją skórę, widzieć Twoje oczy i uśmiech. Kochać Cię i być przez Ciebie kochanym - mówił to, jeżdżąc dłonią po moim kręgosłupie. Przeszły mnie ciarki, więc odepchnęłam go od siebie i przewróciłam na plecy. Teraz ja mogłam się pobawić. Schyliłam się powoli i prawie go pocałowałam.
- Ale obiecaj, że mnie nie zostawisz - szepnęłam.
- Zabiore Cię ze sobą - odpowiedział i przyciągnął mnie do siebie. Straciłam równowage i naparłam na niego cały ciałem. Tak strasznie za tym tęskniłam...

* Z perspektywy Harrego *

Obudziłem się obok Liama na kanapie. Wczoraj po imprezie, nawet nie dał rady biedak dojść do łóżka. Albo poprostu nie chciał być sam. Po pijaku żalił mi się, że Asia nie zwraca na niego uwagi, że wogóle go nie zauważa.
Usiadłem. Okej, w porządku. Zayn leżał wtulony w Klaudię na dywanie, wyglądali słodko. Louis rozłożył się na fotelu i chyba śnił mu się jakiś koszmar. Na drugim fotelu Karolina z Asią. Paula nie widziałem. Było tak cicho, że usłyszałem cmokanie zza ściany. No to wiadomo gdzie jest blondynek z ukochaną.

- Ciszej tam zakochańce - zaśmiałem się do siebie. Nie wiem czy usłyszeli, ale dźwięki ucichły. Wstałem i zrobiłem sobie kawe, usiadłem i popatrzyłem na śpiących przyjaciół. Myślałem ile się zmieniło przez ten czas. Spotkaliśmy się, zaprzyjaźniliśmy, przeżyliśmy tyle fajnych dni, potem było rozstanie, tęsknota, spontan, przyjazd, impreza, a teraz sobie śpią. Uzależniłem się od nich wszystkich. Od chrapania Zayna, śmiechu Klaudii i Sylwii, od wrażliwości Karoliny, wydurniania się Louisa i całej reszty.
- Harry...
Wstałem jak porażony. Kto to powiedział? Rozejrzałem się. Wszyscy dalej spali.
- Harry, kocham Cię. Kocham - szeptała słodka blondynka wyciągając się na fotelu. Za pierwszym razem myślałem, że tylko mi się zdawało, ale Asia naprawde powiedziała, że mnie kocha. Kocha mnie? Ale ona tylko spała. Wróciłem po kawe.
- Hej, czemu nie śpisz? - zapytała Karolina wstając.
- Obudziłem się i już nie chciało mi się spać.
Porozmawialiśmy chwilę, zrobiłem jej kawę. Jakiś czas później przyszedł Louis. Nawet na mnie nie spojrzał, uśmiechnął się niepewnie do dziewczyny i podrapał się po głowie. Nie wiem czemu Karolina odwróciła głowę i posmutniała. On także.
- Karolina... - zaczął mój przyjaciel.
Ona podniosła ręke, na znak, że nie chce słuchać. Odstawiła kubek, dała mi buziaka.
- Sorki Harry, lece do siebie.
Wyszła, a Lou patrzył za nią smutny. Nie wiedziałem co się stało, ale postanowiłem wypytać potem obydwie strony. Dzień dopiero się rozpoczynał.

sobota, 23 czerwca 2012

ROZDZIAŁ XXV - "Nie jestem Twoja!..."

* Oczami Karoliny *

Przyjechali. W końcu przyjechali. Stałam z Asią i Klaudią pod sceną i biłyśmy brawo zakochanej parze. Niall jej nie zawiódł. Gdyby pojawił się jutro, wydrapałabym mu oczy.
- Ale gdzie reszta? - zapytałam i zobaczyłam moją odpowiedź. Stali w progu sali. Jak zawsze boscy. Paul stał oparty plecami o drzwi. Sprawiał wrażenie całkowicie obojętnego, wyluzowanego, pewnego siebie. Na ustach miał leniwy, uwodzicielski uśmiech. Ale nawet z daleka widziałam, że rozglądał się po sali, jakby szukał kogoś wśród tłumu.
- Myślicie, że Paul szuka mnie? - usłyszałam własny głos.
Wtedy dziewczyny też zauważyły reszte chłopaków, Paul w końcu na mnie spojrzał. Podbiegł do mnie odpychając po drodze ludzi i gdy tylko znalazł się dostatecznie blisko, rzuciłam mu sie na szyje. Poczułam jego zapach, charakterystyczne perfumy, które wspominałam każdego dnia. Każdego dnia chciałam, aby znowu tutaj był. Zakręcił mną w powietrzu pare razy, a ja wsłuchiwałam się w nasz śmiech.
- Tak strasznie za Tobą tęskniłem - powiedział, gdy postawił mnie na ziemi. Uśmiechnęłam się szeroko, gdy jego oczy prześwietlały mnie na wylot. Był najwspanialszym chłopakiem pod słońcem. Podniosłam dłoń i położyłam na jego policzku.
I wtedy to się stało. Nie wiem dlaczego. Czy ja mu dałam do zrozumienia, że jest dla mnie kimś specjalnym? Z pewnością był moim przyjacielem, pokochałam go jak brata, a przez te kilka tygodni gdy go nie widziałam, tak strasznie tęskniłam.
Jego usta były miłe, ciepłe i delikatne. I łapczywie poszukiwały odwzajemnienia. Jego pocałunek mogłam porównać do czegoś takiego jak wschód słońca. Może to już oklepane, ale tak właśnie było. Po długiej rozłące, po długiej nocy, nadszedł wschód, taka ciepła pieszczota i poszułam, że dzisiaj obudziłam się właśnie dla tej chwili.
- Przepraszam. Chodźmy - powiedział w pewnym momencie odsuwając się. Nic nie odpowiedziałam, poprostu wziełam go za ręke i podeszliśmy do reszty. Asia stała obok Louisa, Harrego, Liama i śmiała się z ich błyskotliwych dowcipów. Pare metrów dalej Klaudia trzymała w ręku piękną czerwoną różę i rozmawiała z Zaynem.
Sylwia z Niallem dalej stali na scenie i odgrywali miłosny spektakl, tłum gości bawił się do muzyki. Wszystko było właśnie tak jak powinno być.

* Z perspektywy Louisa *


Nie wierzyłem w to co zobaczyłem. Na środku sali, pośród tłumu Paul właśnie całował Karolinę. Moją Karolinę. No, jeszcze nie wiedziała, że jest moja.
Zawsze gdy mówili o zazdrości, ja się naśmiewałem. Na temat zazdrości można snuć długie, mądre wywody albo uznać ją za oznakę słabości, ale chyba nigdy nie uda się człowiekowi zazdrości całkowicie poskromić.

Chwile potem podeszli do nas trzymając się za ręce. Beszczelny uśmieszek na twarzy Paula, który patrzył mi prosto w oczy. Spojrzałem na ich splecione ręce i potem na Karolinę. Tak dawno powinienem powiedzieć jej wszystko, co chciałem. Ale nie, oczywiście musiałem zrobić z siebie idiotę. Teraz gdy oni... byli razem ...nie miałem prawa być zazdrosny. Nie miałem prawa nocami marzyć, jak leży w moich ramionach. Już nie miałem prawa do niczego.
- Cześć - rzuciłem, gdy wszyscy już podeszli i się witali z uśmiechami na twarzach. Stęskniłem się za dziewczynami, cieszyłem się że Zayn i Niall byli znowu szczęśliwi. Ale nie podaruje tego wszystkiego Paulowi. - Hej, możemy na chwile wyjść na zewnątrz? - zapytałem Karolinę, a jej "nowy chłopak" zmierzył mnie wzrokiem. - Teraz.

- Hej Lou, co tam? Co chciałeś? - uśmiechała się cudownie.
Co chciałem? Chciałem ją przytulić, pocałować, powiedzieć jak mi na niej zależy. Powiedzieć jej wszystko, czego nie zdąrzyłem przed wyjazdem. Zrobić to, czego nie zdąrzyłem zrobić przed Paulem. A potem, kto wie? Zabrać ją do pokoju i nigdy nie wypuścić? Zachować dla siebie. I co najdziwniejsze, chciałem się z nią kochać. Od tak, poprostu, do świtu.
- Co to miało być? - wypaliłem nagle. - To co tam odstawiłaś.
- Co? Louis, ja nie ...
- Jak to nie? Pochwal się, Paul dobrze całuje?! Wszystko widziałem, rozumiesz. Moglibyście być chociaż troche bardziej dyskretni! - słyszałem własny głos, którego zupełnie nie poznawałem. To nie byłem ja, to był ktoś kto kochał tą dziewczynę i był cholernie zazdrosny. A ona stała i patrzyła tylko na mnie. Widziałem jak próbuje walczyć ze złością, aby nie podejść i nie roztrzaskać mi szczęki.
- Jesteś chory?! O co ci chodzi?! Louis, zupełnie Cię nie poznaje! - krzyknęła.
Złapałem ją mocno za nadgarstki. - Ja Ciebie też nie poznaje. Myślałem, że jesteś inna. Cholera! Szukałem Cię wśród tłumu, a gdy znalazłem, to miziałaś się w najlepsze z moim kumplem. Życzę szczęścia w miłości!!!
- Nie jestem Twoja! O co Ci chodzi? Przecież ani razu nie dałeś mi do zrozumienia, że choćby odrobine Ci zależy! Siedzisz cicho i uważasz, że się domyślę?! Jesteś skutnięty człowieku, naprawde, idź się lecz! - wyrwała ręce z uścisku. - I jeszcze jedno. Paul doskonale całuje. - Dorzuciła te pare słów, które mnie dobiły i odeszła.
I dobrze.

piątek, 22 czerwca 2012

ROZDZIAŁ XXIV - "To moje najlepsze urodziny..."

* Z perspektywy Zayna *


Znowu byłem w Londynie. Miałem ją zobaczyć, przytulić i przeprosić.
Póki co kręciłem się po centrum handlowym w poszukiwaniu idealnego prezentu dla Sylwii. Polubiłem ją, tak samo jak Karolinę i Asię. Najbardziej lubiłem w nich to, że nie były kolejnymi psychofankami. Zawsze gdy coś im nie pasowało, potrafiły mi przygadać, nie patrząc na to nazywam się Malik. Do tego wszystkiego były szalone, pełne radości i chęci do życia, potrafiły się śmiać, ale potrafiły być też poważne.
- O, to będzie w sam raz - kupiłem prezent i ruszyłem do hotelu, tam mieliśmy się spotkać. Zadzwonił do mnie Niall i ochrzanił mnie, że już czekają a ja jak zwykle się spóźniam.


Wskoczyłem na swoją deskorolkę i ruszyłem przez miasto. Nakręcone fanki biegały za mną jak poparzone, a ja myślałem tylko i wyłącznie o Klaudii. Już wyobrażałem sobie: chce ją pocałować, a ona się odsuwa robiąc minę obrażonej dziewczynki, potem mówię kilka słodkich słów i czekam aż ustąpi. W końcu ona sama mnie całuje.
Byłem już nieźle spóźniony, ale gdy przejeżdżałem obok kwiaciarni nie mogłem się oprzeć. Kupiłem jedną czerwoną różę i na deskorolce pognałem do hotelu.

* Oczami Sylwii *


Już witałam znajomych, którzy pojawiali się na imprezie. Były dziewczyny, które poznałyśmy z Klaudią podczas castingu, chłopaki z wcześniejszych imprez. Wszyscy przychodzili w doskonałych nastrojach, więc na pierwszy rzut oka nie miałam się czym martwić. Pogbiegły do mnie przyjaciółki.
- Jest super. Jadalnia to był dobry pomysł. Zaoszczędziłyśmy na lokalu, a ludziom to nie przeszkadza! - ekscytowała się Klaudia.
- Ale pamiętaj, że to ty jesteś dzisiaj królową imprezy, więc jak będzie coś nie tak, to mów. Odrazu. Bo wiesz, że Cię kochamy, Wariatko! - ściskała mnie blondynka.
- Dokładnie. Możesz na nas liczyć, a teraz idź rozpakuj prezenty, a my włączymy muzykę.

Ludzie tańczyli na środku parkietu, a ja przeglądałam upominki. Wszystko było niesamowite, to były chyba najlepsze urodziny jakie miałam. Dostałam mnóstwo płyt ze świetnymi kawałkami, kwiaty, perfumy, kolczyki, koszulki ze śmiesznymi napisami. Jedna z dziewczyn, które poznałam pierwszego dnia w Londynie, kupiła mi kobiece bokserki z napisem "Zakaz Wjazdu". Miałyśmy wspaniały ubaw.
Nagle na podest, który służył za scene weszła Karolina i wzniosła toast na moją część. Prawie się wzruszyłam, gdy mówiła, że jestem dla niej jak siostra.
- A teraz wjedzie tort! - krzyknęła i do sali wjechał ogromny tort z napisem "WE LOVE YOU" i z zimnymi ogniami. Miałam normalnie łzy w oczach. Klaudia i Asia stały obok i przytulały mnie, bo inaczej chyba bym się rozpłakała. To było słodkie.
- Ale to nie wszystko - usłyszałam w głośnikach. Wszyscy zebrani na mnie patrzyli, a ja patrzyłam się na Karoline z nadzieją. Na co liczyłam? Cholera.

Nagle do na scenie pojawił się on. Blond włosy, błękitne oczy. Spojrzał na mnie i nic nie mówiąc poprawił mikrofon. Zawiesił sobie gitare na szyji i zaczął grać.

http://www.youtube.com/watch?v=nvfejaHz-o0

"Girl I see it in your eyes you're disappointed
Cause I'm the foolish one that you anointed with your heart
I tore it apart
And girl what a mess I made upon your innocence
And no woman in the world deserves this
But here I am asking you for one more chance...."

Gdy skończył, moje policzki były już całe mokre. Płakałam jak bóbr patrząc na niego. Podeszłam powoli do sceny, w sali była całkowita cisza, a Niall patrzył jak szłam w jego strone. Zdjął gitarę. Tak strasznie za nim tęskniłam!
- Obiecałem, że zagram. I jestem - powiedział pomagając wejść mi na scenę. Staliśmy trzymając się za ręce. Patrzyłam w jego stęsknione oczy i wiedziałam, że mnie kocha. Inaczej by tu nie przyjechał. Reflektory świeciły prosto na nas, wszyscy się patrzyli. A on poprostu schylił się i mnie pocałował. Objął mnie w pasie i podniósł do góry. Tego mi brakowało. Jego zapachu, jego ciała, jego pocałunków. Wszyscy zaczęli klaskać. Ta chwila mogłaby trwać już wiecznie. To moje najlepsze urodziny.
- Kocham Cię - szepnęłam między pocałunkami.
- Ja Ciebie bardziej. Przepraszam za wszystko.

czwartek, 21 czerwca 2012

ROZDZIAŁ XXIII - "Wygląda na to, że nam odbija..."

* Oczami Karoliny *

- Dzisiaj są urodziny Sylwi. Może pojedziemy jej coś kupić? - rozmawiałam z Asią siedząc u mnie w pokoju. Oglądałyśmy reklamy, bo w telewizji nie było nic lepszego.
- Kiepsko u mnie z kasą, odkąd straciłam robote. Nie chciałam Sylwii kupować jakiegoś badziewia - odpowiedziała wpatrując się w smutno w ekran. - A co z chłopakami?
Co z nimi? Nic, nie dają znaku życia od paru dni. Bardzo możliwe, że właśnie wymazują nas z pamięci. To było dobijające, myslałam.
- Nie wiem. Nie odpisują, może do nich zadzwonie?
- Dobry pomysł.

Wyszłam na korytarz i zajrzałam w spis kontaktów. Tylko do którego zadzwonić? Miałam numer Louisa, Nialla i Paula. Wybrałam blondyna.
- Halo? - usłyszałam w słuchawce. Jego głos zadziałał jakoś kojąco i uspokoiłam się troche. Uśmiechnęłam się i przytuliłam go w myślach.

- To ja, Karolina. Mam do Was ważną sprawę.
- Mhm, tylko szybko. Dali mi 5 minut, aby odpocząć i coś zjeść. Zaraz wywiad.
- Wiesz, że Sylwia ma dzisiaj urodziny? Niall, obiecałeś że na nich zagrasz.
Na sekudne nastała cisza, słyszałam jak chłopak w skupieniu coś przeżuwa.

- Cholera. To dzisiaj. My... My przecież nie damy rady - odpowiedział.
- Niall, zrób coś. Proszę.
Usłyszałam dźwiek przerwanej rozmowy i wróciłam do Asi.

* Z perspektywy Nialla *

Jadłem właśnie chińszczyzne, kiedy zadzwoniła do mnie Karolina. Na śmierć zapomniałem o urodzinach Sylwii. Tak strasznie za nią tęskniłem. Myślałem o niej codziennie, każdego wieczoru, każdej nocy, w każdym momencie. Ale zapomniałem o urodzinach. Niesamowicie bolało, gdy w wywiadach mówiłem, że jestem wolny. Bolało każde wyznanie miłości przez fanki. W żadnej z nich nie widziałem tego, co znalazłem w mojej ukochanej. Teraz to wszystko, cały mój świat, moje serce, czekało na mnie w Londynie.
Skończyłem rozmyślania na chwilę, wyszedłem z garderoby do chłopaków. Odrazu obok nas pojawiły się kamery i prezenterzy.
- A więc Wy jesteście One Direction? Tutaj, w LA macie mnóstwo fanów, prawie każda nastolatka marzy o bilecie na wasz koncert - emocjonowała się jakaś kobieta.
- Jak się z tym czujecie? - zapytał jakiś facet, wpychając mikrofon do ust Harremu.

- Cieszymy się, że nasza muzyka znajduje odbiorców, bo robimy to właśnie dla nich. Kochamy to i chcemy aby inni też to pokochali.
- Nad czym teraz pracujecie?
- Specjalnie tutaj przyjechaliśmy, aby nagrać drugą część najnowszego teledysku. Praca dobiega końca, ale jesteśmy narazie bardzo zajęci.
- Chyba każda fanka, chciałaby wiedzieć jakie plany macie na dziś wieczór?
Wymieniliśmy się spojrzeniami i postanowiłem coś zrobić.
- Jedziemy na urodziny koleżanki - odpowiedziałem spokojnie do kamery. Oczywiście Louis, Harry i Zayn spojrzeli na mnie, jakbym spadł z księżyca. W oczach Liama dostrzegłem radość i zrozumienie. Chyba o wszystkim wiedział. - No co? Zapomnieliście o urodzinach Sylwii? - uśmiechnąłem się szeroko do chłopaków.
- Dokładnie. Lecimy dzisiaj do Londynu. Wygląda na to, że nam odbija - zaśmiał się Liam do kamer, obejmując mnie ramieniem i odeszliśmy.

W garderobie opowiedziałem wszystko ze szczegółami. Jedynie Louis nie był zachwycony tym pomysłem, ale się zgodził. Potem dowiedział się o wszystkim Paul i też postanowił pojechać z nami. Zabraliśmy najpotrzebniejsze rzeczy. Ruszyliśmy do prywatnego samolotu i wzbiliśmy się w powietrze. Każdy z nas wyłączył komórki, aby nie wysłuchiwać krzyków Simona.
Na miejscu rozdzieliliśmy się w centrum handlowym, aby zdąrzyć kupić jakieś prezenty. Uśmiech mi nie schodził z twarzy, gdy myślałem, że za jakiś czas zobacze Ją...

My time 09.


Nie można go uchwycić. Sięgnij po swój cień, a on się odsunie.Odwróć się od niego, a on pójdzie za Tobą. Cień może symbolizować ciemną stronę osobowości, to dodaje tajemniczości. Gdy przeżyjemy cudowne chwile, cień nieobecności każe nam tęsknić za ich powrotem. Podobnie jak widok chmur wzbudza tęsknote za słońcem.

ROZDZIAŁ XXII - "Miło mi poznać..."

* Oczami Klaudii

Odwróciłam się i zobaczyłam wielkiego faceta. Miał prawie dwa metry, był potęzny, napakowany. Miał brązowe włosy, piwne oczy i piegi. Kogoś mi przypominał. Był ubrany w skurzaną kurtke, poprzecierane dżinsy, brudne trampki. W pierwszej chwili byłam przerażona, ale gdy spojrzałam mu w oczy, zobaczyłam coś pogodnego. Coś co mogło być równocześnie powodem strachu i źródłem ciepła. Coś niezwykłego.

- Co Pan tu robi? - zapytałam cicho, jakbym nie chciała aby mnie usłyszał.
Zrobił krok w moją stronę i się uśmiechnął, pokazując już nie takie białe zęby. Ile on mógł mieć lat? Około 35, no może 40. Rozejrzał się szybko po pokoju i spowrotem przeniósł wzrok na mnie. Dokładnie mi się przyjrzał i westchnął.
- Jeszcze raz zapytam, czego Pan tutaj szuka? - zapytałam już odważniej. Nie rozpoznawałam swojego głosu, nogi mi się uginały jakby były z waty.
- Tak... Pan, no w porządku - mruknął pod nosem i dodał - Przyszedłem, bo widziałem Cię w teledysku "Everything About You" One Direction. To Ty, Klaudia? Wybacz, że tak bez pukania...
Jego głos był stanowczy, donośny i odważny. Ale równocześnie było w nim coś ciekawego, może nawet kojącego. Jakby przytulał mnie na odległość, jakby prawił kazanie własnemu dziecku. Podeszłam bliżej i wyciągnęłam ręke.
- Dzień dobry. W takim razie, miło mi poznać. Jestem Klaudia i tańcze w tym teledysku - powiedziałam patrząc w oczy nieznajomemu.
- Mam na imie Alex. Pracuje w pewnej wytwórni i chciałem zaproponować Ci pracę. Widziałem, że jesteś świetna i mam nadzieje, że przyjmniesz moją oferte - podał mi wizytówkę i uśmiechnął się ponownie. - Klaudia...
- Bardzo dziękuje, z pewnością to przemyślę - odwzajemniłam uśmiech.
Wysoki mężczyzna wyszedł z pokoju, miałam wrażenie, że nie zmieści się w drzwiach, ale jednak mu się udało. Zniknął w korytarzu a ja stałam przez chwilę, zdezorientowana sytuacją i patrzyłam za nim. Był taki... No nie wiem.

- Nie ważne... - powiedziałam na głos. Przyjrzałam się wizytówce.

" ALEX FOSHER - From The Beginning Studio.

Bold Street 49a/56.
WELCOME."

* Z perspektywy Asi *

W tym samym czasie...

- Poproszę deserek lodowy FULL z polewą, owocami i bitą śmietaną - mówiłam do kelnera, który odstraszał urodą. Odszedł, a ja zaczęłam rozmyślać o imprezie niespodziance dla Sylwii. Jak mam to zorganizować, skoro Liam od kilku dni wogóle nie odpisuje mi na smsy? Mogłabym zadzwonić, ale mają koncerty, próby i pewnie nawet nie mają 5 minut, aby ze mną pogadać. Tęsknie za Liamem. Za nimi wszystkimi. Za naszymi nocnymi rozmowami, za szaleństwami, które wyprawiał Lou. Za Paulem śliniącym się na widok Karoliny. Za Niallem, który miział się z Sylwią i jadł, na okrągło, na zmiane. Za cudownymi loczkami, których właściciciela żadnym sposobem nie dało się obudzić przed 10.00. Za seksownym mulatem, klejącym się do ust Klaudii. Za Paulem, który zawsze umiał rozkręcić impreze. Nawet za wiecznie niezadowolonym Simonem.
- Proszę, lody dobre na smutki - usłyszałam. Chłopak, pracujący na stanowisku kelnera najwidoczniej musiał zauważyć moją mine.
- Dzięki - odpowiedziałam i zapłaciłam. Uśmiechnęłam się fałszywie i wtopiłam się w deser. Cieżko żyć z taką myślą, że przyjaciółki są smutne. Ciężko pogodzić się z myślą, że nie wiele jest się w stanie dla nich zrobić. Nie mam nawet pracy, mieszkam u Sylwii w pokoju. Spojrzałam z wyrztutem na mój pucharek.
- Noi obżeram się na zapas.

środa, 20 czerwca 2012

http://www.youtube.com/watch?v=hm4iwnFAt0Q

Są takie momenty, kiedy mi zimno i nie ma nikogo obok, aby się przytulić. Ale są też chwile, gdy po ciele przechodzą mi ciarki z innego powodu, a na twarzy pojawia się uśmiech. I przez takie dwie minuty, można poudawać że wszystko jest idealnie.

ROZDZIAŁ XXI - "To w takim razie, gdzie jesteś...?"

* Z perspektywy Klaudii *

Kilka dni później...

Życie nie jest zabawne, czasem lubi platać nam figle. Nigdy nie wiemy co przyniesie nam nowy dzień, nie umiemy przewidzieć co nas czeka. Ale w tym właśnie tkwi sens ludzkiego życia. Życie polega na tym by codziennie zdobywać je od nowa, szanować, bo nigdy nie wiemy kiedy je stracimy. Te wartości są jak kwiat, o który trzeba dbać, pielęgnować aby kwitł. O miłości wiemy wiele, daje nam uśmiech, ciepło, radość, pozytywne podejście do życia. Jest również jak narkotyk, którego z dnia na dzień potrzebujemy coraz więcej i więcej. Uzależniamy się, a potem nas rani. Prawdziwy przyjaciel natomiast sprawia, że możesz być sobą w stu procentach. Daje Ci totalną swobodę i nawet gdy zrobisz głupstwo zostanie z Tobą. To wszystko idealnie pasowało do mojego Zayna. Przynajmniej tak myślałam.
Leżałam na tarasie na leżaku, bo to było wyjatkowo upalne popołudnie. Kolejne bez niego, bez nich. Popijałam zimnego drinka i wczytywałam się głębiej w lekture przecudownej książki pt."Jedenaście minut", jednocześnie rozmyślając. Nie znałam zakończenia tej histori, ale znała je główna bohaterka. Dlaczego ja tak nie mogłam?
Dlaczego w mojej bajce książe odleciał ekskluzywnym samolotem na drugi koniec świata i zostawił mi po sobie jedynie bluzę. Zerknęłam przez szklane drzwi do domu. Tak, bluza leżała w tym samym miejscu, nie nosiłam jej, bo nadal pachniała moim brunetem. Niby mieliśmy się spotkać za pare dni, bo Sylwia miała urodziny, ale nic nie było ustalone. W sumie nie wiem nawet, czy nasza blondyneczka jeszcze pamiętała swój genialny pomysł.
Odłożyłam książke na bok i zamknęłam oczy pochłaniając letnie słońce całym ciałem. Przed oczami momentalnie pojawił się chłopak, który mnie pytał "Ty i Ja?".
-Ty i Ja - westchnęłam. My. Razem. Tu i teraz, słyszysz?!
Nie słyszał, nie wiem czy o mnie myślał.
W każdym bądź razie, trzeba się za siebie wziąć. To, że go nie ma nie znaczy że mam sobie zmarnować szanse. Wstałam, przebrałam się z kostiumu w jakieś normalne ubranie i ruszyłam do teatru. Dlaczego tam? Pare dni wcześniej, gdzieś na mieście dorwałam ulotkę o naborze do musicalu. Może to będzie moja wielka szansa i zobaczy mnie jakiś znany choreograf, dostane prace, zostane gwiazdką.
- Wylece do Los Angeles - zaśmiałam się do siebie, spoglądając w lustro. - Ale póki co, jestem tutaj. W Londynie! - mówiłam do odbicia i przypomniałam sobie słowa Harrego: "Nie wierze Ci, że dobrowolnie rezygnujesz ze swoich pragnień. Dziewczyno, to Londyn. Miasto marzeń, w którym się wychowałem. A ty tu przyjechałaś, poznałem Cię i nie pozwole abyś zmarnowała to co Ci dane."
- To w takim razie, gdzie jesteś? - zapytałam, odchylając głowe do tyłu, na znak bezradności. Poczułam powiew wiatru, mimo że byłam w pokoju, a drzwi na balkon i okno były zamknięte. Przeszła mnie gęsia skórka. Odwróciłam się...

ROZDZIAŁ XX - "Tak poprostu."

* Z perspektywy Sylwii *

Londyn bez nich stał się z dnia na dzień cichy i spokojny. Wręcz nudny. Wstałam rano i razem z Asią zaczęłyśmy sprzątać pokój. Potem obejrzełyśmy jakiś nudny film i robiłyśmy sobie żarty ze sprzątaczek na korytarzu. Blondynka wpadła na pomysł, aby spróbować się z nimi porozumieć w języku katalońskim. Znalazłyśmy jakieś łatwe rozmówki w internecie.
- Supu yangu ni stale. Tafadhali mpya - śmiała się dziewczyna. Co w wolnym tłumaczeniu oznaczało "Moja zupa jest nieświeża. Poproszę nową." Min tych kobiet nie zapomnę do końca życia. To było przerażenie połączone z miną WTF?!
Śmiałyśmy się i uciekałyśmy do pokoju. Minęło tak popołudnie i jedyny skutek tego był taki, że większość personelu hotelowego uważała nas za wariatki. Chyba był to mechanizm obronny, na wyjazd chłopaków.
Poszłyśmy wszystkie na zakupy, aby odreagować i pogadać.
- Ej, ten kapelusz przemawia do mnie ludzkich głosem! - śmiała się Klaudia.
- A do mnie ta sukienka! - krzyczała Asia.
- Musimy znaleźć prace. Co teraz? Nasza "kariera" zaczyna się i kończy tutaj? Nie tak to sobie wyobrażałam, a Ty? - zwróciłam się do Klaudii. Pokiwała przecząco głową. Poszłyśmy na lody. Oczywiście nie dałam rady przechodzić zupełnie obojętnie obok miliona plakatów, które mijałyśmy. Mój kochany blondynek. Znaczy, już nie mój.
Reszte dnia spędziłam w pokoju razem z Karoliną i uczyłyśmy się grać na gitarze, którą ona zabrała od Annie. Szło nam kiepsko, ale chciałam się nauczyć. Może moja podświadomość chciała tego tylko dlatego, że Niall to kochał.

- Myślisz o nim, prawda? - zapytała mnie przyjaciółka. Nie umiałam jej okłamać.
- Yhm... Niedługo mam urodziny. Niall obiecał, że na nich zagra.

* Oczami Karoliny *

Tak. To jest to. Urodziny! Zrobimy jej niespodziankę! Tylko musze powiedzieć to dziewczynom, zanim zapomnę.
- Przykro mi - objęłam Sylwie - musze szybko zadzwonić do Annie, bo coś ode mnie chciała. Zaraz wracam.
Wybiegłam z pokoju i pobiegłam korytarzem do pokoju Klaudii. Nikt nie otworzył, więc pobiegłam do jadalni. Też pusto. Znalazłam je dopiero w sali fitness na samym dole i opowiedziałam o moim świetnym pomyśle. Odrazu im się spodobał.
- Tylko... Przecież oni koncertują - wątpiła brunetka.
- Koncertują, ale wydaje mi się, że jak się o tym dowiedzą, to rzucą wszystko i przyjadą.

- Tak poprostu?
- Tak poprostu.
Zrobiłyśmy grupowego misiaczka i poleciałam ponownie na górę, aby zająć czymś myśli mojej smutnej przyjaciółki. Ale jeśli to nie wypali, myślałam, to znajde jej faceta!

wtorek, 19 czerwca 2012

My time 08.



" Kobieta od niepamiętnych czasów pełniła wobec męższyzny rolę zaczarowanego zwierciadła, ukazującego mu własny wizerunek wyolbrzomiony do ponadnaturalnych rozmiarów. "

~ Robert Greene
SZTUKA UWODZENIA

ROZDZIAŁ XIX - "Nie pozwole aby to się tak skończyło..."

* Oczami Asi *

Wstałam wcześniej od Sylwii, chciałam jeszcze złapać chłopaków przed wyjazdem. Klaudia i Sylwia nie chciały już z nimi rozmawiać. Nawet Karolina była wkurzona i olała zaproszenie na kolacje Louisa. Założyłam tylko kapcie i w mojej piżamie z Hello Kitty pojechałam na piętro wyżej.
- Zapukać czy nie zapukać? - zapytałam siebie na głos.
W drzwiach pojawił się Hazza. - Zapukać - uśmiechnął się smutno.
Weszłam do środka i rozjerzałam się. Takiego bałaganu to nawet ja nie robiłam, kiedy szykowałam się na impreze. Ciuchy były porozrzucane, walizki pełne do połowy, wszędzie pełno było puszek po energetykach i płyt. Co najdziwniejsze, stół leżał połamany na ziemi. Jednym słowem, salon wyglądał jak pobojowisko.
- Co wy tu wczoraj robiliście? - zwróciłam się do Louisa, który agresywnie składał swoje pasiaste koszulki.
- Ach, chodzi o ten stół? Moja wina.
- Wogóle co tu robisz?! Twoje przyjaciółki wiedzą, że tu przyszłaś? - naskoczył na mnie blondyn. Odpowiedziałam, że śpią. - Tak, oczywiście. Śpią, inaczej by Cie tu nie było.
Rozumiem, że był zraniony ale powinien zrozumieć Sylwię. Zrozumieć każdą z nas. Do cholery, to oni wyjeżdżali!!
- Słuchaj, wiem, że dziewczyny źle zareagowały ale co miały zrobić? Sylwia Cię kocha. Klaudia kocha Malika! Poprostu czują się oszukane i zostawione.
- Klaudia mnie kocha? - usłyszałam zza pleców. Odwróciłam się i zobaczyłam Zayna, mającego łzy w oczach i twarz trzyletniego dzieciaka. - Ona... Ona naprawde mnie kocha? To dlaczego nie chce się pożegnać?
- Bo to dla niej za trudne. Zaufała Ci, a ty ją zostawiasz - powiedziałam i zwróciłam się do wszystkich już obecnych w salonie. - Zostawiacie nas.
I wyszłam bez zbędnego przedstawienia. Serce tłukło moje narządy wewnętrzne, miałam wrażenie, że zaraz mi rozerwie ciało. Kurcze, ale walnęłam kazanie. Udałam się prosto do pokoju czarnowłosej i wsunęłam się po cichutku spowrotem do łóżka.

Gdy się obudziłam było prawie południe, Sylwi nie było w pokoju. Ubrałam się, oagrnęłam i zeszłam na dół do jadalni. Siedziały przybite przy stoliku jedząc naleśniki.
- Mmm, wygląda pysznie.
- Jeszcze lepiej smakuje - odezwała się Karolina. Jej siostra siedziała obok i wbijała we mnie niewidzialne sztylety nienawiści. Zignorowałam ją. Rozmawiałyśmy, może mniej radośnie niż zazwyczaj, ale można było to nazwać ludzką konwersacją.
W pewnym momencie dostałam smsa - Liam - szepnęłam bezgłośnie.
" LECIMY. PRZEPRASZAM. CHŁOPAKI ŚPIĄ Z TĘSKNOTY. NIE POZWOLĘ ABY TO SIE TAK SKOŃCZYŁO, OBIECUJE CI. <3 "
I załącznik z ich najnowszą piosenką. MOMENTS.
- Jest taki słodki...
- Co? Kto jest słodki? - zainteresowała się Klaudia. Musiałam coś wymyślić.
- Ten naleśnik, okropnie słodka ta polewa.

ROZDZIAŁ XVIII - "Powiedz, że to żart..."

* Oczami Klaudii *

Było popołudnie, a ja miałam zaraz zbierać się do Akademi. Skończyliśmy nagrywać pierwszą część teledysku One Direction i umówiliśmy się na obejrzenie naszego dzieła. Wspólnego dzieła. Nie chwaląc się, odwoliłam kawał dobrej roboty, ja i Sylwia. Noi Annie. 
Usiadłam na kanapie i chwile pomyślałam. Mój ostatni sen nie dawał mi spokoju, więc postanowiłam, że zadzwonię do mamy.
- Halo, kto mówi? - usłyszałam damski głos w słuchawce.
Poczułam się dziwnie, od mojego wyjazdu ani razu nie rozmawiałyśmy, w sumie gdyby ktoś mnie porwał i zabij, moja troskliwa mamusia nie zauważyłaby różnicy.
- To ja - szepnęłam niepewnie.
- Klaudia?! Jak dobrze że dzwonisz! Stęskniłam się za Tobą!
- Tak ja również - jakie to fałszywe. - Słuchaj mam pytanie.
- No?
- Czy ktoś z Twoich... - przerwałam na chwilę - naszych krewnych ma może tatuaż przedstawiający Jing i Jang? Wiesz, ten symbol dobra i zła.
Osoba po drugiej stronie zawachała się na moment - Ależ nie, a dlaczego pytasz? - słyszałam w jej głosie nutę zdenerwowania i strachu.
- Miałam ostatnio dziwne wrażenie, sen. Z resztą nie ważne, w takim razie w porządku. Wybacz, ale śpiesze się.

- Ty i te Twoje ważne sprawy - westchnęła moja rodzicielka do słuchawki. - A z matką to już nie masz czasu porozmawiać...
To nie tak że nie mam czasu, poprostu nie mam Ci nic do powiedzenia, chciałam powiedzieć, ale się powstrzymałam. Wywołałabym tym wojnę.
- Niedługo zadzwonię, naprawde musze kończyć. Pa.
Gdybym nie przerwała tak szybko połączenia, pewnie usłyszałabym jeszcze "Pa, kocham Cię", co przyprawiłoby mnie o zły nastrój do końca dnia. Wstałam, zerknęłam do lustra. Ok, wszystko w porządku. Wpadłam jeszcze po dziewczyny i wszystkie ruszyłyśmy do Akademi.

- To było genialne - pierwszy odezwał się Liam, gdy tylko zgasł rzutnik. - Jesteście świetne! - dokończył i objął mnie i Sylwie ramionami.
- Było okej - rzucił oschle Simon i wyszedł z sali. Wszyscy wymieniliśmy miedzy sobą pełne obaw spojrzenia. Tylko okej?! Do cholery, włożyłam w to całą siebie!!


* Z perspektywy Asi *

- Ej, Simon nigdy nie okazuje radości. Taki już jest. Nas też nigdy nie chwali, ale jeśli powiedział, że jest "okej" to musi być dobrze! - zaśmiał się Paul, aby rozluźnić atmosfere i to mu się udało. To taki radosny dzieciak, pomyślałam.
Nastała chwila ciszy. Zupełnej ciszy. Udało mi się dostrzec jak Liam kiwa głową do Nialla i Zayna. Chłopaki siedzieli smutno.
- Co jest? Uśmiechy proszę.! - zawołała Karolina i klasnęła w dłonie. Nic to jednak nie dało, wszyscy dalej patrzyli się w podłoge przed sobą.

- Okej, to ja zaczne - powiedział Liam wstając.
Byłam przestraszona, bo w jego oczach zauważyłam smutek ale i opanowanie. Jakby musiał zrobić coś naprawde przykrego, mimo że tego nie chciał. Gdy on stał na środku, a ja siedziałam na podłodze, poczułam się mniejsza niż zawsze, jeszcze bardziej bezbronna, a on wydawał się być ogromnym, przygnębionym ogrem.
- Słuchajcie, okazało się, że druga część naszego teledysku będzie nagrywana... - zaczął - w Ameryce. Konkretnie w Los Angeles.
Sylwia zbladła momentalnie i wstała z kamienną twarzą, ale ze łzami w oczach. Popatrzyła z góry rozczarowana na blondyna, który wcześniej ukrywał twarz w dłoniach, ale wtedy spojrzał na nią. Z trudem przełknęła śline wpatrując się spokojnie w chłopaka.
- Wiedziałam. Ku**a! Ja wiedziałam, że tak będzie! Gwiazdka znajduje ofiare, potem ją porzuca i jedzie w świat. Byłam głupia sądząc, że będzie inaczej! - powiedziała i nie uroniwszy żadnej łzy, wyszła powoli z sali.
- Powiedz, że to żart - szępnęłam w strone Liama. Spojrzał mi prosto w oczy, tymi swoimi brązowymi ślepiami pełnymi bólu. Nie, to nie był żart. One Direction wyjeżdżają. Ja zatęsknie, ale dam sobie z tym rade. Ale co z Klaudią i Sylwią? Co z nimi? One zdąrzyły się już od nich uzależnić, w sumie nie było to trudne. Widziałam jak Karolina wzdycha do Paula, ja zaprzyjaźniłam się z Liamem. Byliśmy całością. Razem, w 10 osób! Ja, Sylwia, Karolina, Klaudia, Zayn, Lou, Hazza, Niall, Liam i Paul! A nie w czwórkę!

poniedziałek, 18 czerwca 2012

ROZDZIAŁ XVII - "Jing i Jang..."

* Z perspektywy Klaudii *

Siedzieliśmy przy jednym wielkim stole. Asia, Liam i Karolina siedzieli na kanapie. Na drugiej Harry, Louis oraz Niall z Sylwią na kolanach. Zayn zajął fotel, a ja usiadłam na jego oparciu. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym jedząc paluszki i orzeczki.
- Chciałam wzieść toast - odezwała długowłosa brunetka. - Za pierwszy i mam nadzieje ostatni tatuaż Asi. No, pochwal się mała.
Blondynka wstała i podniosła koszulkę. Zobaczyłam na jej żebrach małą dziare. Był to napis: "Smile and be free". Wyglądało to ekstra, chociaż wcześniej myślałam, że tatuaże nie koniecznie pasowałyby do wizerunku naszej małej Asi.
- Wow, kiedy to zrobiłaś? - spytała Sylwia.
- Wczoraj, Karolina robiła sobie kolczyka. Spotkałam Louisa... Noi zrobili mi to coś - powiedziała i pokazała na skórę. - Całkowicie za darmo, super, nie?
Malik wstał z fotela, aż prawie się przewróciłam. Dopadł Asię i zaczął podziwiać napis. Miał na tym punkcie lekkiego bzika.
- Dziewczyno, wygląda to genialnie! Kocham dziary! - krzyknął.
- A ja myślałem, że Klaudię - wypalił Lou i pożałował. Zrobiło się na chwile cicho. Tak, mogłam się spodziewać że prędzej czy później ktoś poruszy podobny temat i nastanie niezręczność. - Hm, obejrzymy coś? - ciągnął nieśmiało.
- Tak! Doskonały pomysł! Mamy genialny horror! Zabrałem go kiedyś z hotelu - mówił ze śmiechem Liam i opanował sytuację. Zrobił popcorn, rozłożył koce.

Film się kończył. Nie był to najlepszy jaki oglądałam, ale fakt faktem że nie zasnęłam. Wstałam do pozycji siedzącej i rozejrzałam się. Wszyscy usnęli! Zciszyłam telewizor do minimum i podpełzłam do leżącego obok Zayna. Oddychał słodko, miał ręce w górze, jakby się poddawał. Mogłam się przyjrzeć tatuażowi na jego nadgarstku. Jing i Jang. Wieczny symbol młodości, równowagi duchowej, podziału między dobrem i złem. To całkowicie do niego pasowało. Chwila...  Przez krótką chwile miałam wrażenie, że identyczny tatuaż u kogoś już widziałam. U kogoś mi bliskiego, ale wspomnienie było zbyt mgliste, aby coś wyczytać. Więc schyliłam się tylko i musnęłam wargami jego nadgarstek. Poruszył się i uśmiechnął jakby przez sen. Popatrzyłam chwile na tą śpiącą, przystojną buźkę i złożyłam delikatny pocałunek na ustach właściciela. Potem tylko oparłam głowę na jego torsie i również zasnęłam.
Śnił mi się ten znak. Jing i Jang. Bardzo wyraźnie widziałam nadgarstek, ale nie widziałam do kogo należał. Jakby wyparte kiedyś wspomnienie odradzało się powoli na nowo.

My time 07.




Tego brakuje. Głupich komplemetnów, subtelnych zachowań, inteligentnych rozmów wieczorami, czułych dotyków, cudownych spojrzeń, miłości w zakochaniu. Brakuje tego ciągłego zdobywania.

A czy to jest takie trudne? Niby nic, ale się uśmiechnęłam.


ROZDZIAŁ XVI - "Powiedziałeś, że sobie z tym poradzisz..."

* Z perspektywy Sylwii *

Wracałyśmy we cztery z siłowni. Odkąd Asię zwolini, nocowała u mnie w pokoju. Nie wiemy czy to jest legalne, ale póki co nikt się nie połapał.
- Może podejdziemy do chłopaków zapytać co z próbami? - zapytałam nieśmiało.
- Przecież wiemy, że chcesz poprostu pomiziać się z Horanem - zaśmiała się Asia. I miała racje. Tęskniłam za nim, nawet gdy nasze rozłąki trwały pare godzin.
- Za to Klaudia wymieni śline z Malikiem! - dodała Karolina i wszystkie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem. Nim zdąrzyłam zapukać do drzwi chłopaków, już stanął w nich Hazza.
- Słychać Was na kilometr, wchodźcie - zaprosił nas z uśmiechem, któremu blondynka odrazu uległa. Zaczęli ze sobą plotkować. Ja ruszyłam do kuchni w poszukiwaniu mojego żarłoka, noi nie pomyliłam się.
- Wiedziałam, że Cię tu znajde - szepnęłam mu do ucha, aż się wystraszył. Odwrócił się, złapał mnie za biodra i oparł na blacie.
- Jest ktoś na kogo mam większą ochote, niż na jedzenie... - zamruczał i schylił się aby mnie pocałować. Wtedy do pomieszczenia wszedł Liam, a ja momentalnie wymknęłam się Niallowi. Obydwoje byli troche zdezorientowani.
- Ha! Liam, blondynek mówił że właśnie ma na Ciebie ochotę! Tak więc zostawiam Was samych i idę odkleić Zayna od ust mojej przyjaciółki - zaśmiałam się i wybiegłam.

* Oczami Liama *

Wiedziałem od początku, że Sylwia jest taka nakręcona i zwariowana, te cechy dodawały jej uroku. Gdy zostaliśmy sami, podeszłem do Nialla i poklepałem go po ramieniu.
- Nie powiedziałeś jej? - zapytałem, a on odrazu posmutniał. - Chłopie, wiesz, że musisz. Powiedziałeś, że sobie z tym poradzisz.
- Bo sobie poradze, ale chce to zrobić delikatnie. Poznałem ją zaledwie pare dni temu i zakochałem się jak jakiś pieprzony małolat, a teraz musze ją zostawiać?!
Chłopak zaczął krążyć w te i spowrotem zdenerwowany. Nie dziwie mu się, też musiałem w Meksyku zostawić swoją miłość. Obiecałem jej, że wrócę, ale dobrze wiedzieliśmy, że tak nie będzie. Gdy pomyślałem, że mój przyjaciel będzie prawdopodobnie przechodził to samo, zrobiło mi się strasznie smutno. Nie dopuszcze, żeby to się tak skończyło.
- Ej, przejdziemy przez to razem - powiedziałem i przytuliłem go. Inne słowa narazie nie przychodziły mi do głowy.

My time 06.


 Hah, dokładnie. Współczucie, empatia. Ludzie tego wymagają, a nie dają nic w zamian. Przyjaciółek mogę słuchać godzinami, bo wiem, że one zrobiłyby to dla mnie. Już taka nasza rola. Ale nie rozumiem czegoś takiego, że osoba której, łagodnie mówiąc, nie toleruje, zwierza mi się z całęgo swojego życia. OKEJ, nie jestem egoistką i rozumiem takie potrzeby. Ale nie oszukujmy się, co mnie to może obchodzić?!


Tak. I to jest właśnie rodzaj mentalnego transwestytyzmu, na którym cierpie - przyjęcie spodobu myślenia osoby innej płci. A wieczorem głuchy jęk do poduszki.

ROZDZIAŁ XV - "Raz się żyje..."

* Z perspektywy Karoliny *

- Dziękuje, że idziesz tam ze mną. Chce tego, ale zaraz chyba się posikam! - śmiałam się, trzymając Asię za ręke. Szłyśmy do salonu Piercingu. Chciałam sobie zrobić kolczyka w chrzątce w uchu, ale bałam sie. Co prawda Annie mi odradzała ten pomysł, ale jak już coś sobie obiecałam, to musiałam to doprowadzić do skutku. Taka byłam, poukładana, stanowczna ale zwiariowana.
- Nie ma sprawy. Zrobiłabym sobie tatuaż, ale teraz gdy straciłam prace jest ciężko. Więc będe poprostu przy Tobie czuwała - uśmiechnęła się blondynka. W jej oczach widziałam troche żalu, cień smutku, ale też radość. Miała mnie, ja miałam ją. Miałyśmy jeszcze Sylwie i Klaudie. Czego do szczęścia potrzeba....?
Weszłyśmy do środka, usiadłam na fotelu w gabinecie, a Asi kazano wyjść. Wybrałam kolczyk. Przeszły mnie ciarki gdy facet cały w dziarach sięgnął po pistolet. Mignęła mi przed oczami wizja mojego ciała leżącego na ziemi obok ciała Asi. Noi w wiadomościach w telewizji: "Ciała dwóch nastolatek znalazła ekipa sprzątająca pare godzin godzin po śmierci." O matko.
- Spokojnie, nie ruszaj się. To będzie jak ugryzienie komara - oznajmił mężczyzna i przysunął się do mnie. Odskoczyłam momentalnie i wyszłam na korytarz cała zdenerwowana. Ku mojemu zaskoczeniu zamiast Asi, stał tam Louis. Zakochany w swoich szelkach, członek zespołu One Direction, z którym ostatnio miałyśmy tyle do czynienia.
Gdy zobaczył, że jestem taka roztrzęsiona podszedł i objął mnie ramieniem. Gdybym powiedziała, że to nie pomogło, to bym skłamała.
- Co się stało?
- Kolczyk. Cholernie boje się igieł, pistoletów, noży. Wszystkiego co przecina skórę. Gdzie jest Asia, miała tu czekać - odsunęłam się.
- Jest w gabinecie obok, siedzi na fotelu zadowolona - powiedział i pokazał swoje białe zęby. Z jednej strony chciałam odwzajemnić uśmiech, ale byłam troche zestresowana. - Kiedy zobaczyła mój tatuaż, nakręciła się totalnie i właśnie dostała zniżkę po znajomości. Zaraz zaczną ją ciąć.
Na słowo "ciąć" przełknęłam z trudem śline. - Okej, chyba musze tam wrócić i udawać że nie jestem tchórzem.
- Mogę pójść z Tobą - zaproponował i wciągnął mnie do gabinetu za ręke. Okazało się, że ten facet to jakiś jego znajomy i nie było problemu, aby potrzymał mnie za ręke. Czułam się troche niezręcznie, ale co tam.
- Raz się żyje - usłyszałam z ust Louisa i poczułam ukłucie.

niedziela, 17 czerwca 2012

My time 05.

 

"Sny, nawet gdy złe to się budzisz. Możesz w nich kochać, lub mordować ludzi. Są tylko Twoje, czasem ukojenie, czasem paranoje."
Osobiście jestem za tym, żeby w snach mordować ludzi, bo kochać można w rzeczywistości. Czasem marzę, aby to było możliwe, ale wtedy przypominam sobie, że w na tej scenie gram szczęśliwą nastolatkę.

Czas ucieka, dłonie drżą a to sprawia, że może być ciężej. Jest ciężej.

ROZDZIAŁ XIV - "Nie powinnyśmy..."


* Z perspektywy Asi *
Siedziałam w recepcji. Moja dzienna zmiana kończyła się za dokładnie pięć minut.
A więc Klaudii i Sylwii się układało, a mi? Co ze mną do cholery? Kiedy mój książe zrozumie, że jestem jego księżniczką?
- Halo! - z zamyśleń wyrwała mnie Annie, na jej twarzy malowała się wściekłość. - Ej, zejdź na ziemie panno i posłuchaj.
Myślałam, że zaraz rzuce się na nią. Głupia krowa. Opanowałam się. - Coś nie tak? - zapytałam udając miły głos.
- Jeśli zjawi się tu Harry, to powiedz mu, że czekam na niego, tam gdzie się umówiliśmy - powiedziała słodko odrzucając rude fale do tyłu. Nie myślałam dłużej. Wkurzała mnie za każdym razem, gdy coś mówiła, ale teraz już przegięła. Wybaczyłam jej każdy komentarz, na temat mojej fryzury, makijażu, ubrania czy pracy. No ale napewno nie będzie startowała do Hazzy!
Minęłam biurko i rzuciłam się w jej strone z pięściami. Chwile potem obydwie leżałyśmy na podłodze szarpiąc się wzajemnie i wyzywając od najgorszych.
- No nie myślisz chyba, że mój loczuś by spojrzał na coś takiego jak ty! - krzyknęła mi w twarz, a ja pociągnęłam ją z całej siły za włosy.
- Jeśli na mnie nie spojrzy, to na Ciebie tym bardziej kiedy z Tobą skończe! - odpowiedziałam nie przerywając szarpaniny.
- Co tu sie dzieje?! - usłyszałyśmy męski głos. No nie...

Chwile później siedziałam już w pokoju Klaudii i wypłakiwałam się jej na ramieniu.
- Nie wierze, że mnie zwolnili...
- Przecież to Annie zaczęła - próbowała pocieszyć mnie Sylwia.
- Nie cierpie jej, jest taka fałszywa.! - mówiła Klaudia.
Nie prawda, prawda była taka, że to ja zaczęłam. Ja się na nią rzuciłam jak idiotka, tylko dlatego, że umówiła się z Harrym. Przecież miała prawo, a to że ja byłam w nim zauroczona to nie miało znaczenia. Ktoś taki jak ja nie ma przecież znaczenia.
- Przepraszam Was, ale nie wierze, że moja siostra się tak zachowuje. Chyba musze to troche przemyśleć - powiedziała Karolina i wyszła szybko z pokoju.
Przez chwile patrzyłyśmy na drzwi, za którymi zniknęła nasza zraniona przyjaciółka.
- Nie powinnyśmy... - przerwała ciszę Sylwia.

sobota, 16 czerwca 2012

My time 04.



Czekamy aż emocje opadną, czekamy aż wszyscy wokół umilkną. Boimy się wyjść na ulice, bo wokół słychać tylko niecenzuralne okrzyki pijanych ludzi. A mi się podobało. Za chwilę, gdy zgasną światła, zaczne się zastanawiać nad wszystkim. Jak co wieczór. I to, że jestem zmęczona nie uratuje mnie przed długą refleksją.
Byłam, bawiłam się, skakałam, krzyczałam. Śmiałam się i wkurzałam. I może się wydawać, że wszystko w porządku, ale ja oficjalnie oznajmiam, że i tak nie lubie mojego kraju.
Mimo mojego dzisiejszego dopingu, wcale nie czuje się patriotką.
Poprostu nienawidzę tej wrodzonej kłamliwości w ludziach.

piątek, 15 czerwca 2012

ROZDZIAŁ XIII - "Podobno mnie znasz..."

* Z perspektywy Sylwii *

Dni leciały jeden za drugim. Mój pobyt w Londynie robił się coraz ciekawszy. Zdążyłam obejrzeć największe atrakcje turystyczne. W hotelu zrobiło się dziwnie cicho i spokojnie, kiedy powyjeżdżały dziewczyny z castingu. Mieszkałam teraz w nim chyba tylko ja, Klaudia, Asia, Karolina, Annie, chłopcy z One Direction i jakieś stare małżeństwo.
Poprzedniego dnia wieczorem wpadł do mnie Niall z prośbą. Chciał koniecznie pooglądać jakieś nocne odcinki swojego ulubionego serialu, a reszta chłopaków na górze zajęła telewizor. Oczywiście się zgodziłam, a sama położyłam się spać. Rano obudziłam blondyna, który spał słodko na kanapie z paczką chipsów w ręku.

- Idę do sklepu, a ty chłopczyku weź prysznic i coś zjedz - szepnęłam mu na ucho.
- Zaczekam - mruknął otwierając oczy.
Wyszłam.

Weszłam do swojego pokoju hotelowego i rzuciłam torby w kąt. Rozejrzałam się, ale nigdzie nie widziałam Nialla. Powiedział, że zaczeka.! Ujrzałam karteczke leżącą na stole.
"Wyjdź na balkon, mam coś dla Ciebie".
Wyszłam i zabrakło mi tchu, gdy ujrzałam ślicznie przygotowane śniadanie na stole, wokół mnóstwo świec. Uwielbiałam romantyczny klimacik.!!

- Skąd wiedziałeś? - spytałam podziwiając widok.
- Znam Cię już na tyle dobrze - odpowiedział.
- Nie znasz - spojrzałam mu w cudowne, niebieskie oczy.
- Znam - przybliżył się.

- To co teraz zrobię?
- Pocałujesz mnie.
- Nie prawda.
- Prawda.
- Nie.

- A więc ja to zrobię - schylił się i złożył na moich ustach najsłodszy pocałunek, na jaki było go stać. Gdy odchylił się, zanucił mi kawałek piosenki, którą pierwszy raz usłyszałam wtedy na próbie. O moim uśmiechu, oczach i miłości.
- I am your lovin? - zapytałam słodko, a on się uśmiechnął.
- A chcesz? - odpowiedział pytaniem.
- Podobno mnie znasz - szepnęłam i odwzajemniłam pocałunek.

ROZDZIAŁ XII - "Ty i ja."

Cały ranek spędziłam w sali treningowej zastanawiając się nad tym, co Zayn zrobił poprzedniego dnia. Pocałował mnie, a ja to odwzajemniłam. Później jakby nigdy nic, odprowadził mnie do pokoju i pożegnał tylko buziakiem w policzek. I weź tu oprzyj się takiemu no?! Byłam... W kropce.
Próbując poraz kolejny zrobić element akrobatyczny, wywaliłam się z hukiem na ziemie. Zaczęłam tak poprostu się śmiać. Leżałam i miałam ubaw.
- Klaudia?! Co się stało? - to był Liam. - Dlaczego się tak śmiejesz?
Pomógł mi wstać. - A co, to już nie można tak poprostu leżeć i się śmiać? - palnęłam z uśmiechem dziesięciolatki. Odwróciłam się i zobaczyłam, że do sali wchodzi Karolina i Annie. Trzymały się za ręce?! Przez chwile pomyślałam, że to żart. Jakiś głupi żart, może halucynacja? Bo przecież...
- Cześć Słońce! Znasz chyba Annie, to moja siostra - powiedziała moja przyjaciółka z uśmiechem, jakby to było zupełnie oczywiste i naturalne. Przecież ta ruda to wiedźma!

Zayn postanowił, że po próbie pójdziemy na lody. Uświadomiłam sobie, że do tej pory nie jadłam londyńskich lodów.
- Dziękuje - powiedziałam gdy podał mi porcje. - Czy ty też myślisz że Annie jest fałszywa?
- Ta ruda? Owszem. Kleji się do mnie i do chłopaków, a Louisowi to wogóle weszła do łazienki - odpowiedział chłopak, a ja parsknęłam śmiechem.
Pobrudziłam się lodami, miałam je na policzkach, dekolcie i koszulce.
- Cholera!
- Spokojnie, spróbuję coś z tym zrobić - odpowiedział Zayn przybliżając się. Musnął ustami mój policzek, potem usta, szyję. Przeszły mnie ciarki, upuściłam lody, złapałam go za policzki i przyciągnęłam do ust. Całowałam się na oczach innych ludzi, w lodziarni, w Londynie. Nigdy nie byłam zwolenniczką publicznego okazywania uczuć, ale tym razem jakoś mi to nie przeszkadzało.
- Bleee... - usłyszałam za plecami i momentalnie odskoczyłam od bruneta. Ujrzeliśmy małą dziewczynkę jedzącą lody. Popatrzyła na nas z obrzydzeniem i odeszła. Wtedy Zayn mnie przytulił do siebie. Zrobiło mi się miło, bo jak dotąd był wręcz brutalny.
- I bardzo dobrze, dorośli zazwyczaj są obleśni! - krzyknął za dziewczynką, a ja wybuchnęłam głosnym śmiechem. - Tak będzie wyglądało nasze dziecko.
- Nasze? Nasze będzie ładniejsze! - zaśmiałam się. - Pogadamy o tym później, a teraz chodź, musimy się przebrać, bo ty też się ubrudziłeś!

- Ty i ja? - zapytał gdy szliśmy ze splecionymi dłońmi.
- Ty i ja. - uśmiechnęłam się.

My time 03.

Wróciłam. Leżę. Troche szczęśliwa, troche wkurzona. Na dłoni odciśnięta czerwona szminka, na oczach gruba wartswa makijażu, a ja nie mam siły zrzucić z siebie ciuchów i wskoczyć do wanny. Słucham tego co zawsze. Leże na tej samej poduszce co zawsze, w tym samym pokoju. Wszystko jest takie samo, nic się nie zmienia.

To w takich chwilach dopada mnie depresja i jestem zła na cały świat. Chciałabym wszystkich pozabijać, ale nawet nie mam siły ruszyć nogą.
Od rana nic nie jadłam, bo dopadł mnie stres. Wyszłam na scene i nie dałam z siebie wszystkiego.
Leżę. Troche smutna, troche zadowolona. A mój żołądek robi akrobacje i czuje, że zaraz polecę do łazienki zwymiotować, chociaż nie mam czym.

czwartek, 14 czerwca 2012

ROZDZIAŁ XI - "Sory, ta Pani jest zajęta..."

* Z perspektywy Klaudii *

Rano Liam biegał jak opętany.
- Zaspaliśmy! Zaspaliśmy! - krzyczał. - Za godzine mamy być na próbie.!
Gdy podszedł do mnie, aby ściągnąć mi koc złapałam go i przewaliłam na siebie. Śmialiśmy się tak głośno, że reszta też sie w końcu obudziła. Dopiero wtedy zauważyłam, że on ma kolor oczu Zayna.
Zepchnęłam chłopaka z łóżka i wstałam. O mało co nie upadłam, ale Liam złapał mnie za ręke. - Jest okej? - zapytał miło.
- Pewnie - skłamałam. Chciało mi się pić, a do tego nie miałam w zasięgu wzroku Karoliny, Sylwi i Asi. - Gdzie dziewczyny?
- Asia przed chwilą wstała i poszła do pracy. Sylwia jest u siebie z Karoliną. Oczywiście, żadna nie byłą tak uprzejma, aby nas obudzić - warknął Louis wstając.
- Za godzine próba? Ja pier***e - przeklnął Hazza otwierając oczy.
Przerażona myślą, że moge się spóźnić chwyciłam szybko torebke i pobiegłam w strone drzwi. Liam podbiegł i chwycił za klamke, aby otworzyć mi drzwi. Dżentelmen. Zaczęłam się zastanawiać czy Zayn się tak zachował, gdy wracaliśmy ze spaceru.
- Pozwolisz się odprowadzić? - zapytał z uśmiechem.
- Mieszkam piętro niżej.
Wtedy Zayn pojawił się jakby z nikąd i wszedł między nas z miną zazdrośnika. Ostatnio zaczęłam naprawde porównywać moje życie ze scenariuszem serialowym.
- Sory, ta Pani jest zajęta - rzucił do przyjaciela i puścił mi oczko.
- Stary, ogarnij się. Zajęta to może być ubikacja. Ja chciałem tylko ją odprowadzić - odpowiedział Liam i chciał przejść. Zayn go szarpnął.
- Kur*a, mówie, że to ja chce ją odprowadzić. Zajmij się lepiej zwalczaniem kaca Nialla, bo inaczej wogóle nie dotrzemy na tą głupią próbe - powiedział brunet, złapał mnie za ręke i wręcz wypchnął za drzwi.
- Wkurzyłeś mnie - wrzasnęłam gdy tylko weszliśmy do windy. - Liam chciał być miły!
Chłopak przewrócił oczami. - Miły? A jak na Tobie leżał to też chciał być miły?!
- Ty też na mnie leżałeś. Na próbie! Nie pamiętasz już?! - krzyknęłam mu prosto w twarz. Już czułam jak mnie ogarnia gniew. Wtedy on oparł się o ściane windy, tak, że nie miałam jak uciec i przybliżył się.
- Ale ja nie chciałem być miły - szepnął i mnie pocałował.

ROZDZIAŁ X - "Wyglądało to troche jak porno show..."

Mijały dni, przez deszczową pogode odwołali wszystkie najbliższe próby. Poprzedniego dnia, dzwoniłam do Karoliny i okazało się, że przyjeżdża do Londynu do swojej przyrodniej siostry! Właśnie ruszyłam po nią na lotnisko. Oczywiście bez taksówki bym tam nie trafiła. Gdy dojechałam na miejsce, właśnie ogłosili, że samolot z Polski wylądował.
Gdzie ona jest? Zastanawiałam się, czy ją wogóle poznam. Minął długi czas od ostatniego spotkania, ja zmieniłam się bardzo, ona pewnie też. Podniosłam do góry kartkę z napisem "MISIEK!" Bo tak zawsze do niej mówiłam. Zobaczyłam ją.
- Karolina, Lamusie! -krzyknęłam i wpadłyśmy sobie w ramiona. No nareszcie, będe mogła chodź troche poczuć się tu jak w domu! Mam moją wariatkę i z pewnością jej nie oddam tak prędko! - Aaaaa!
- Jeju, tak dawno Cię nie widziałam! Ile to już... Dwa lata?! Zaprowadź mnie do siebie to nadrobimy ploteczki! - powiedziała wesoło i ruszyłyśmy. Nie zmieniła się wiele. Dalej ta sama miła buzia, duże, szare, błyszczące oczy i wspaniały uśmiech.

Siedziałyśmy we trzy u mnie w pokoju. Sylwia i Karolina odrazu się polubiły, więc mi ulżyło. Brakowało tu tylko Asi, ale ona musiała pojechać coś załatwić dla producenta.
Dostałam smsa. Numer nieznany.
"Cześć, urządzamy u nas dzisiaj małe party, więc mam nadzieje, że Cię zobacze. Godzina 20.00, pokój numer  786. Weź koniecznie Asię i Sylwię, to chłopaki się ucieszą. Mam nadzieje, że nie jesteś zła, że podkradłem Twój numer na recepcji. Do zobaczenia. Zayn."
- Słooodziak! - westchnęła długowłosa brunetka gdy pokazałam jej wiadomość. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- No to co? Idziemy się ogarniać? - zaproponowałam.
- Ale przecież mnie nie zaprosili. Nawet nie wiedzą o moim istnieniu - powiedziała pod nosem Karolina wstając z łóżka. Zobaczyłam cień smutku w jej oczach.
- No chyba żartujesz! Bez Ciebie nie idziemy! - krzyknęła Sylwia zanim zdąrzyłam się odezwać. Miała racje, chwile później napisałam do Asi i już się szykowałyśmy.

* Z perpektywy Karoliny *
Nie mogłam uwierzyć, że poprzednią noc spędziłam w swoim ciasnym pokoju, śpiąc grzecznie w amarantowej pościeli, a dzisiaj idę na impreze w hotelowym apartamencie, w towarzystwie takich szalonych dziewczyn.

- No hej - drzwi otworzył przystojny blondyn. Przywitał się i przedstawił. Pierwszego dnia w Londynie nie mogło mnie spotkać nic lepszego niż impreza w apartamencie One Direction! - Zapraszam do środka. Chłopaki zaraz włączą muze, spokojnie to nie będzie nasza płyta - zaśmiał się.
- Cześć. O hej Asia, nie wiedziałem że będziesz. Chodź ze mną - powiedział chłopak z loczkami i pociągnął dziewczyne w głąb pokoju.
Klaudia poznała mnie z każdym pokolei. Troche się zdziwiłam, bo sądziłam że oprócz nas będzie mnóstwo ludzi. Nie. Byłyśmy my i oni.

Impreza się rozkręcała.
Asia z Harrym tańczyli na sofie. Wyglądało to trochę jak porno show, bo obydwoje byli nieźle wstawieni.
Louis, Sylwia szalali w rytm muzyki. Niall obok nich wygłupiał się, próbując wpychać sobie popcorn do ust całymi garściami, co było naprawde komiczne. Zayn i Klaudia gdzieś zniknęli, Liam stał na balkonie rozmawiając ciągle przez telefon. Ja siedziałam sobie na wysokim krześle przy barku kuchennym i piłam drinki. Jeden za drugim.
Dosiadł się Paul i zaczął robić mi zdjęcia telefonem. Oczywiście się broniłam, ale on był nie do pokonania. Z boku mogło to wyglądać, jakby próbował mnie poderwać, ale ja nie czułam żadnej chemii. Nawet gdy siedzieliśmy zamuleni, ja oparłam głowe na jego ramieniu, a on mi śpiewał "Another World". Nic.

środa, 13 czerwca 2012

My time 02.




Pare dni temu, chyba się troche zawiodłam. Ktoś zaczął mi tłumaczyć na czym polega scena. Na czym polega zdobywanie parkietu i publiczności. "W tym wszystkim chodzi o to, żeby się sprzedać" usłyszałam i zacisnęłam powieki. Nie chciałam tego słyszeć, bo przecież każdy powtarzał, że w tańcu chodzi o to by być sobą. Naprawde myślałam, że to prawda. Że muszę pokazać światu co potrafie, bez względu na to czy ktoś to kupi. Okazało się, że jeśli się nie sprzedasz, to nie zaistniejesz.

wtorek, 12 czerwca 2012

ROZDZIAŁ IX - "Małe, urocze, pulchniutkie..."

Leżałam na tarasie na leżaku pod parasolką. Deszczowy dzień zwalił mi sie na głowę bez zapowiedzi. W wiadomościach podano, że to najcieplejsze lato stulecia w Londynie. Więc albo im się coś pomyliło, albo przeciętna temperatura w tym mieście to 5 stopni.
Próbowałam opanować myśli, skupiąc się na czasopismach. Nigdy nie radziłam sobie z emocjami. Histeryczka to moje drugie imie. Kiedyś, gdy pokłóciłam się z koleżanką w przedszkolu, zawinęłam ją w dywan i z pomocą kolegów, zamknęłam w szatni. Trzeba przyznać, że byłam dość mściwym dzieckiem.
Czy czułam coś do Harrego? Napewno. Czy była to miłość? Nie. Zauroczenie? Może. Z pewnością robiło mi się cieplej w serduszku gdy się uśmiechał.
Czy czułam coś do tego cholernie boskiego bruneta, który uwielbiał patrzeć mi w dekolt? Oczywiście! Czy była to miłość....?
Zadzwoniła mi komórka i poczułam jakąś taką dziwną ulgę.
- Halo?
- Hej, odwołana próba z powodu pogody, moge wpaść? - to była Sylwia. Przyszła i dotrzymywała mi towarzystwa pod parasolem. Gdy zaczęła monolog, ja powróciłam w myślach do ważnego pytania, ignorując ją. Czy kochałam Zayna? Kurde! Znałam go 3 dni! Z pewnością rozkochały mnie w sobie jego oczy. Tak, oczy to zawsze było to, co mnie przyciągało u facetów. Jeśli miał zajebiste oczy, to już zaliczył egzamin wstępny. A więc plus.
Do tego szeroki, jasny uśmiech. Taki troche cwaniacki i zbyt pewny siebie, ale to działało na korzyść. Noi dołeczki w policzkach. Plus i plus. Charakter - plus.
185 cm wzrostu to też plus. Ciemniejsza karnacja - plus. Muskulatura - plus, plus, plus. Noi ten boski głos, gdy śpiewał "Everything about you" na próbie do teledysku....

... All we wanna have is fun
But they say were to young
Let them say what they want ...


No poprostu chłopak na szóstkę! Ach.....
- A potem weźmiecie słub i będziecie mieć słodkie dzieciaczki!! - krzyknęła Sylwia, a ja wróciłam do rzeczywistości.
- Co?
- No, dzieci. Małe, urocze, pulchniutkie.
- Jakie dzieci?
- Ty i Zayn. No normalne takie z rękami i nogami! Dziewczyno, ty naprawde bujasz w obłokach. A apropo, zobacz, przejaśniło się - powiedziała i wskazała palcem na niebo.

ROZDZIAŁ VIII - "Chciałbym drinka i numer..."

* Z perspektywy Zayna *
- No choodź z nami zagraj! - krzyczał do mnie Louis z fotela. Od paru dni już czekał na rewanż w najnowszych wyścigach na playstation. I tak nie miał ze mną szans...
- Lou, zagraj z Harrym. Bo jak znowu przegrasz, to się na mnie obrazisz - zaśmiałem się, poprawiając włosy przed lustrem. Musi być idealnie.
- Nasz DJ Malik ma randke, nie przeszkadzajmu mu - powiedział Harry.
- Dzięki - rzuciłem i poleciałem do łazienki po perfumy. - Może być? - zapytałem Paula.
Chłopak przyjrzał mi się uważnie, jak gej gejowi w klubie nocnym i pokręcił nosem. Przewróciłem oczami, bo i tak wiedziałem, że wyglądam dobrze.
-Uwielbiam jak mnie wspieracie - warknąłem z sarkazmem, złapałem kluczyki od samochodu i wybiegłem z pokoju. Oczywiście Niall zdążył jeszcze mnie kopnąć na szczęście.

Otworzyła drzwi. Ubrana była w dżinsowe rurki, kremową tunike i szpilki.
- Jej... - tylko na tyle było mnie stać. Uśmiechnęła się, złapała mnie za ręke i wyszliśmy z hotelu. Wsiedliśmy do mojego auta. Nie byłem pewien, czy jej nie przestraszyłem. W końcu, jaki normalny chłopak w wieku 20 lat ma taki wóz? Chyba żaden. Czyli byłem nienormalny.

* Z perspektywy Klaudii *
Jechaliśmy przez chwile w ciszy, on nawet na mnie nie spojrzał.
- Gdzie jedziemy? To nie miałbyć przypadkiem spacer? - zapytałam nieśmiało.
Wtedy spojrzał na mnie przez chwilę swoimi czekoladowymi oczami. - Pojedziemy do centrum, zobaczysz Big Bena i London Eye. Odwiedzimy ogród botaniczny, a na koniec wycieczki dasz mi buziaka w policzek i grzecznie pójdziemy do swoich pokoi - powiedział.
Byłam tu od paru dni i niczego jeszcze nie widziałam. Chciałam zobaczyć Big Bena, London Eye. Chciałam odwiedzić ogród botaniczny. Ale nie chciałam dawać mu buziaka tylko w policzek. Nie chciałam grzecznie iść do swojego pokoju!

Po pewnym czasie w hotelu...

* Z perspektywy Asi *
- Nie mam siły już tu siedzieć. Musze pracować, gdy w apartamencie na samej górze siedzi pięciu mega słodkich przystojniaków. I to jeszcze tacy utalentowani! Harry, Louis, Niall, Liam i perkusista Paul. Mm... - żaliłam się Sylwi, prawie usypiając na barze.
Nagle mnie szturchnęła. - Chyba jednak nie są na górze - szepnęła i pokazała w strone drzwi. Zobaczyłam Hazzę i Nialla idących w naszą strone.

* Z perspektywy Harrego *
Jak w zegarku. Godzina 20.00, a urocza blondynka już usypiała z głową na blacie. Podniosła głowe i uśmiechnęła się na mój widok, odwzajemniłem uśmiech.
- Cześć - rzuciłem i spojrzałem w jej niebieskie oczy. - Chciałbym... Chciałbym.
- Koledze zabrakło słów, przez to że znowu przegrał na playstation - zaśmiał się mój towarzysz. To wcale nie było zabawne. Moim zdaniem, bo czarnowłosa wybuchnęła śmiechem.
- Kurde, dzięki stary. Ja tu staram się być szarmancki - powiedziałem i położyłem dłoń na dłoni blondynki. - Chciałbym drinka i numer.

poniedziałek, 11 czerwca 2012

ROZDZIAŁ VII - "Przecież dziś wieczorem mam z nią randkę..."

Jadłam śniadanie z Sylwią i Asią w hotelowej jadalni. Mmm... Naleśniki z czekoladą, bitą śmietaną, lodami i owocami na śniadanie, to było szaleństwo. Opowiedziałam im o spotkaniu z Zaynem. Musiałam też wspomnieć o akcji z Harrym, co wywołało cień smutku w Asi oczach.
- Zamierzasz iść na tą próbe dzisiaj? - zapytała blondynka.
- Sama nie wiem... Powinnam? - spojrzałam na Sylwie. - Co byś zrobiła na moim miejscu?
- Poszłabym tam i pokazała co potrafie! Harry ma racje. I jeśli jemu to nie przeszkadza, to Tobie też nie powinno. Idziemy tam razem! - odpowiedziała z uśmiechem. Moje kochane optymistki!

Weszłyśmy na sale we dwie, trzymając się za ręke. Byłam sparaliżowana strachem i gdyby nie moja towarzyszka to uciekłabym z płaczem. Oprócz nas, eliminacje przeszła rudowłosa dziewczyna, która w tej chwili malowała usta błyszczykiem.
- Co się tak gapicie? - warknęła. Gdyby nie nienawiść bijąca od niej na kilometr, powiedziałabym, że jest całkiem zwyczajna.
Drzwi się otworzyły z hukiem i zobaczyłam Harrego. Na mój widok pokazał szereg swoich białych zębów. Ja też się uśmiechnęłam mimowolnie. Podszedł do nas.
- Cześć słońce. Wiedziałem, że przyjdziesz - powiedział i pocałował mnie w policzek. Zaraz potem Sylwię. - Zaraz przyjdą chłopcy, napewno się polubicie.
Rudowłosa dziewczyna zabijała nas wzrokiem.
Drzwi otworzyły się ponownie.

* Z perspektywy Sylwii *
Usłyszałam kolejny huk i spojrzałam w stronę drzwi. Nie wiem czy to Klaudii zadrżały ręce, czy mi. Przeszła mnie fala takich emocji, że prawie się przwróciłam. Powodem tego wszystkiego był nieziemsko przystojny chłopak, który wszedł do sali. Podszedł do Harrego.
Kiedy spojrzał mi w oczy, myślami odleciałam totalnie. Blond włosy, niebieskie oczy, około 180 cm wzrostu, nieśmiałość wypisana na twarzy.
Ocknęłam się po paru minutach gdy na sali było już sporo osób. Rozpoznałam Harrego i Paula, oprócz nich było jeszcze czterech przystojniaków. Jej! To mój szczęśliwy dzień!

* Z perspektywy Nialla *
- Okej. Hm... - ujrzałem ciemnowłosą piękność.
- Stwierdzam zaciesz na Twojej twarzy - poklepał mnie po ramieniu Louis. - Pobutka chłopaku, musimy dzisiaj wszystko omówić, tak żebyś potem zdążył olśnić koleżanke swoją skromną osobą - dodał ze śmiechem.
Harry wyjaśnił dziewczynom zasady. Włączył podkład muzyczny i rzucił nam mikrofony. Przy mojej wzrotce "Everything about you" zerkałem na czarnowłosą dziewczyne. Próbowała udawać opanowaną i skupić się na tańcu, ale widziałem kątem oka jej uśmiech.

* Z perspektywy Zayna *
- Wiedziałem, że Cię tu spotkam - zacząłem rozmowe z Klaudią w czasie przerwy. Widziałem ją poraz trzeci, a czułem się jak małolat, który pyta o godzine jakąś modelke z kalendarza bikini. Spojrzała na mnie słodkimi oczami.
- Nie mogłeś mi powiedzieć, że śpiewasz w tym zespole, gdy Ci sie chwaliłam? Teraz mi głupio - odpowiedziała i zaczęła uciekać wzrokiem na boki. Nieśmiała, urocza, śliczna.
- Przepraszam, pomyślałem że jak się dowiesz wcześniej, to nie dasz się namówić na spacer po Londynie. Nie jestem tylko gwiazdą. Jestem chłopakiem.
No pięknie, teraz z pewnością ją wystraszyłem... Ona się jednak tylko uśmiechnęła.
- Dobra, gołąbeczki, koniec przerwy! Bierzemy się do roboty! - krzyknął Louis. Podałem Klaudii ręke, żeby pomóc jej zejść z trybun.

Straciłem równowage i upadłem z impetem na ziemie ciągnąc za sobą dziewczyne. Wspaniały dzień. Leżała na mnie cudowna brunetka, która miała śliczny uśmiech i do tego tańczyła w naszym najnowszym teledysku. Nie mogłobyć lepiej. Chociaż nie, przecież dziś wieczorem mam z nią randkę!